wtorek, 20 czerwca 2017

Kolejne E3 przeminęło...

...i to już tydzień temu. Zbierałem się, żeby coś na ten temat napisać, ale powiedzmy sobie wprost: było nudno! Z punktu widzenia fana strzelanek pierwszoosobowych nie było jakiegoś mocnego wypierdu, którzy kazałby się nagle zajarać nadchodzącą jesienią (czy zimą, czy wiosną). Niemal wszystko było albo wiadome, albo przewidywalne.

Dobra, post powstał - czyli jednak nie było tak źle?


No więc pokazano multiplayer nadchodzącego Call of Duty: WW2. Mamy tutaj jakieś drobne zmiany z klasami postaci, ale generalnie ku zdziwieniu niektórych okazało się, że będzie to kolejne Call of Duty... tyle że w realiach II wojny światowej! Dziwne, nie?

No i nie obyło się bez kontrowersji, bo okazuje się, że w multiplayerze możliwe będzie wcielenie się we wszelkie kombinacje płciowo-rasowe (więc jeśli ktoś będzie chciał być murzynką walczącą po stronie Wermachtu, to będzie taka możliwość), a do tego niemieckie oznaczenia nie będą zawierać swastyki (w multiplayerze). W sumie to przyznam się, że nie widzę problemu. Żona będzie mogła wcielić się w postać kobiecą (co systematycznie robi od kiedy CoD na to pozwala - czyli od Ghosts), a przy tym w trybie Dominacji nie będzie niesmaku, że wciągamy na maszt naziolskie symbole i generalnie po skończonej bitwie wrócimy do palenia "podludzi" w stodołach. Mamy zabawę w Aliantów i Niemców, jak za starych dobrych, ale zamiast patyków i pozdzieranych kolan, będą wirtualne karabiny i siedzenie na kanapie przed telewizorem.


Electronic Arts pokazało Battlefront 2. Fajnie, pogram z chęcią, bo poprzednia część bardzo mi podeszła, a tym razem ma być więcej i lepiej. Nie rozumiem tylko czemu zamiast dowolnej kastomizacji postaci będą klasy jak z Battlefielda? Może jak pogram to zrozumiem.

Natomiast produkcją, która zupełnie mnie zaskoczyła nie była strzelanka, ale przygodowe, nastawione na kooperację A Way Out. Dwóch więźniów przy pomocy siebie nawzajem ucieka z więzienia i to nie w jakimś pixelartowym indyku, ale w pełnowartościowej grze wydanej przez EA. Co ciekawe, niemożliwe będzie granie w pojedynkę. Osobiście będę miał z kim grać (konkretnie z żoną, która jest miłośniczką serialu Prison Break) więc możliwe, że taki eksperyment będzie udany.

Albo nie. Zobaczymy.


Kolejny duży wydawca to Ubisoft. No więc w skrócie: możliwe, że Assassin's Creed: Origins przyciągnie mnie ponownie do serii, bo starożytny Egipt to jednak bardzo intrygujące klimaty. Natomiast premiera Far Cry 5 nastąpi pod koniec lutego 2018 - niemal dokładnie dwa lata po premierze Primal. Zwykle gdy wydawca decyduje się na premierę w takim okresie, to dlatego, bo nie wierzy do końca w konkurencyjność swojej gry względem jesiennej nawałnicy. Jednak, jako że FC5 zapowiada się epicko (ma być największym Far Cry'em do tej pory), możliwe, że po prostu nie chcą sami sobie robić konkurencji (bo na jesieni wydają Assassin's Creed)... W sumie do tej pory nie wiem, na co liczyło EA wydając Titanfall 2 tydzień po Battlefield 1.


Bethesda cośtam jeszcze bajdurzy o przenoszeniu swoich gier w rzeczywistość wirtualną (a myślałem, że temat, jako że nierentowny, został ostatecznie zakończony i pogrzebany) oraz pokazała zwiastun nowego Wolfensteina. O tym, że takowy powstaje wiedzieliśmy już od pewnego czasu (Alicja Bachleda-Curuś wygadała się na jego temat w telewizji śniadaniowej), jednak zobaczyć to co innego. No i wygląda dokładnie tak, jak się zapowiadało - po dobrym The New Order i równie udanym The Old Blood chyba ciężko spodziewać się czegoś gorszego. No i będzie jeszcze samodzielny dodatek (czyli po prostu mniejsza gra bazująca na większej grze) do Dishonored 2. Też fajnie.

No dobra, a jak się mają konsolowi rywale? Przyznam szczerze, że od kilku lat dużo bardziej interesujące wydają mi się konferencje Microsoftu. Za czasów PS3 Sony ciągnęło zajebiste serie Killzone oraz Resistance, które to miały konkurować z xboxowym Halo oraz Gears of War, jednak od kiedy szala popularności przegięła się na korzyść Japończyków, odnoszę wrażenie, że ktoś tu leci w chuja. Niby ekskluzywów singleplayerowych wydaje się na PS4 od zatrzęsienia, ale ostatnią strzelanką z prawdziwego zdarzenia wydaną przez Sony było Killzone: Shadow Fall - wydane jeszcze na premierę PS4!


Nie chcę sobie grabić u fanów Uncharted czy innego Horizon, ale od kiedy Sony weszło w dile z Activision to zupełnie zaczęło się opierdalać na polu strzelańsko-pierwszoosobowym. Po prostu jedyne co ma do zaoferowania to to, że użytkownicy Xboxa dostaną dlc do Destiny 2 i CoDa później niż użytkownicy Playstation...

...A tymczasem Microsoft wypadł niewiele lepiej, koncentrując się na nowym modelu Xboxa (X Box One X - czyli XBOX) - któremu to pewnie poświęcę kolejnego posta. Ogółem najbardziej ucieszyłem się zapowiedzią nowego Metro (z podtytułem Exodus) i każdy, kto grał w poprzednie części wie, że jest się czym cieszyć, ale niemal nie było śladu po marce Halo i to jest już głębsza sprawa do zastanowienia.


W roku 2007 wyszło Halo 3, które to jest najpopularniejszą w historii grą wydaną przez Microsoft (no i najpopularniejszą częścią bardzo zasłużonej serii). Jako, że w nadchodzącej jesieni od chwili premiery mija równa dekada, część fanów spodziewała się wydania rocznicowego, podobnego do tego, jakie Microsoft wypuścił w przypadku pierwszych dwóch części Halo. Biorąc pod uwagę jaką popularnością cieszą się remastery starszych, kultowych strzelanek (nie tylko Modern Warfare, bo nawet sam Microsoft wypuścił swego czasu "ostateczną edycję" Gears of War), wydanie Halo 3 Anniversary wydawało się tak logiczne, że aż pewne. A tu dupa.

Zdziwił również brak jakiejkolwiek, nawet najmniejszej, zapowiedzi Halo 6. Zwykle gry z serii tworzone są trzy lata, z czego pierwsze zapowiedzi ukazują się na głównej konferencji E3 już w roku poprzedzającym wydanie. Od czasów pierwszego Xboxa taka była tradycja i jedyne odstępstwo było wtedy, gdy filmik zapowiadający Halo 5 pojawił się roku 2013 (a więc nie rok, a dwa lata przed premierą gry). Tymczasem o Halo 6 ani widu ani słychu i nawet sami twórcy w wywiadzie udzielonym po targach stwierdzili tylko, żeby się zapowiedzi (o grze nawet nie mówiąc) nie spodziewać w najbliższej przyszłości.


Wygląda na to, że Microsoft postanowił nie poganiać deweloperów po tym, jakim chujowym, niedorobionym badziewiem okazało się Halo 5. To, że ta gra jest gówniana od samych fundamentów, nie jest tylko moim zdaniem - jest faktem. Na E3 zapowiedziano patcha dodającego 4K na modelu X dla niemal wszystkich wydanych niedawno gier Microsoftu. Gears of War 4, Killer Instinct, Forza, niedawno wydane Halo Wars 2, a nawet Minecraft będą wykorzystywać 6teraflopów nowego sprzętu.

Nie zapowiedziano patcha dla Halo 5 (pomimo bycia pozycją sztandarową dla Xboxa) co można tylko tłumaczyć względami technicznymi. Dotychczasowy silnik gry to niestabilne gówno (czego objawami było usunięcie podzielonego ekranu, opóźniony edytor map oraz liczne niedoróbki techniczne w Halo 5) i nie da się go tak po prostu przełożyć na mocniejsze bebechy nowego Xboxa. Dlatego też 343 Industries musi stworzyć podstawy techniczne, zanim w ogóle zajmie się Halo 6.

Sam nie wiem czy te opóźnienia są dobrym, czy złym znakiem. Czy Microsoft nie pogania tworzenia Halo 6 dlatego bo chce wypuścić dobrą grę z serii Halo, czy też dlatego, bo seria przestała mieć dla niego większe znaczenie i zacznie gonić Sony z tymi ich Unchartedami, Last of Usami i japońszczyzną?


W sumie, jeśli miałbym wskazać zwycięzcę tegorocznych targów E3, to byłoby to Delvolver Digital (o którym cośtam wspomniałem w poście na temat remake'a Shadow Warrior). Zresztą, zobaczcie sami:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz