środa, 26 listopada 2014

Co jest niehalo z nowym Halo?

Niedawno opisywałem Halo - jednego z najważniejszych fpsów w historii. Napisałem wówczas że lada chwila wychodzi Master Chief Collection i będzie dużo pretekstów do pisania na temat jednej z moich ulubionych serii. Będzie okazja do odświeżenia sobie multiplayera (protoplasty tego, jak obecnie w multi grają miliony konsolowych graczy) czy nawet ponownego zanurzenia w przebogate uniwersum. Kolekcja wyszła i niestety, zajawka została zastąpiona przez niesmak...


Premiera miała miejsce dokładnie 11 listopada i od razu zakładam, że na palcach dwóch rąk można policzyć w Polsce osoby które czekały na ten dzień (tzn chodzi o premierę MCC, a nie o coroczny, warszawski rozpierdol z okazji Dnia Niepodległości) - chociaż również w skali światowej Halo nie jest już żadną konkurencją dla Call of Duty na polu sieciowych fpsów. Jednak pomimo tego, że blask serii zdaje się przygasać (na pewno nie pomaga w tym stosunkowo słaba pozycja nowego Xboxa...) ponad milion graczy kupiło kolekcję Master Chiefa (i pal licho że 3/4 z nich to Amerykanie) i wnet okazało się, że oto mamy najbardziej skandaliczną premierę od czasu Battlefield 4 - a być może produkt nawet przewyższający niesławne dzieło Dice pod względem niedorobienia.

Zacznijmy od tego, czym jest Halo Master Chief Collection. Otóż jest to zbiór zawierający pierwszą, drugą, trzecią i czwartą część serii, wraz z całą, multiplayerową zawartością hulającą na serwerach dedykowanych Microsoftu. Mamy tu konwersje (w przypadku Halo 2 remake zrobiony docelowo na nową konsolę Microsoftu), które na next genowej konsoli teoretycznie powinny śmigać w pełnym 1080p i 60 klatkach animacji na sekundę. Całość jest spięta fajnie zaprojektowanym menu, z którego fan Halo ma dostęp do dowolnej misji w kampanii tudzież playlist obejmujących ponad setkę multiplayerowych map w dziesiątkach różnych trybów w pięciu grach (poza "klasycznym" Halo 2, mamy również multiplayerowy remake zrobiony z okazji 10-lecia gry).

Czegóż można chcieć więcej?


Chociażby tego, żeby jakoś to wszystko działało! Tymczasem mamy zbiór bugów, glitchy i niedoróbek, za który 343 Industries powinno się jedynie wstydzić. Gry składające się na kolekcję skonwertowane zostały niechlujnie, czego owocem są częste zawiechy czy miejscami koszmarny frame rate. Noż do chuja! Żeby gra z poprzedniej generacji potrafiła spadać poniżej 10 klatek na sekundę (i nie ważne że przy trybie dzielonego ekranu - ten przecież już w oryginale powinien  porządnie działać do kurwy nędzy!) to już jest jakaś patologia totalna.

Najgorzej, że online zwyczajnie nie działa! W dniu premiery oczekiwanie na znalezienie meczu liczyło się w dziesiątkach minut (sic!), po zrobionym naprędce patchu czas skrócił się (przynajmniej dla mnie) do kilku minut, co jest wynikiem tragicznym w porównaniu do jakiejkolwiek innej gry (nawet zabugowanego i skurwysyńsko lagującego Advanced Warfare). Generalnie zamiast święta fanów Halo wyszedł syf, dno i kilometr mułu.


Po dwóch tygodniach wypowiedziała się Bonnie Ross (będąca szefem całego 343i - co wobec faktu że za projektem MCC stał mniejszy, wydzielony ze studia zespół, nadało całemu komunikatowi wyższą rangę). Przeprosiła nas za problemy, których obecność niby nie ujawniła się w wewnętrznych testach. Ross wyraziła żal i obietnicę poprawy (a nawet dała nadzieję na jakąś sensowną rekompensatę)... Okej. Poczekajmy tygodnie czy miesiące to może wreszcie dane nam będzie pograć w obiecane Halo 1/2/3/4 na dedykowanych serwerach itd.

Tymczasem na jutubie pojawiło się wyznanie Scotta Lussiera (znanego pod pseudonimem "Gandhi" amerykańskiego pro-gracza Halo) który stwierdził, że 343i udostępniło mu do pogrania MCC 2 dni przed premierą. Wyraźnie użył on określenia "dev build" na to, co przyszło mu wówczas testować. Wersja deweloperska (czyli na bieżąco umożliwiająca debugowanie i zmiany w kodzie), zamiast końcowej na 2 dni przed premierą? Gandhi jest mocno związany z Halo-sceną i naprawdę ciężko znaleźć powód, dla którego miałby konfabulować (no bo co? Nie chce już być zapraszany na mistrzostwa, czy mieć dostęp do materiałów przedpremierowych?).

Trzeba przyznać że ma to sens - to co zostało rzucone na rynek 2 tygodnie temu ciężko jest nawet nazwać betą (w bety z reguły da się grać). Coś takiego nie miało prawa przejść niezauważone przez jakiekolwiek testy wspomniane przez Bonnie Ross. Gracze mają prawo być wkurwieni całą sytuacją. Sam zresztą jestem potwornie wkurwiony, tylko co dało się zrobić?


Opóźnić premierę gry o kilka miesięcy i wydać na świat w pełni ukończony produkt?

To rozwiązanie wydawałoby się najsensowniejsze (duh). Problem w tym, że głównym, mocno akcentowanym elementem MCC jest rocznicowe wydanie Halo 2, a dziesiątej rocznicy nie dało się tak po prostu przesunąć o kilka miesięcy. Microsoft wydał więc niedokończony produkt, być może wbijając kolejny gwóźdź do trumny serii Halo. Być może i całego Xboxa.

Jestem fanem Halo, nie chcę aby Xbox zdechł (oznaczałoby to monopol jednej firmy - a monopole z natury są złe dla wszystkich) ale kuhwa no...

...ciężko być optymistą w tej sytuacji.


Ciężko jarać się nadchodzącą betą Halo 5, gdy Halo 2 Anniversary - gra robiona przez wewnętrzne studio Microsoftu - potrafi spaść poniżej 20 klatek na sprzęcie który Microsoft przewiduje na najbliższe lata. Ciężko jarać się przyszłością opartą na serwerach dedykowanych, kiedy gigant Redmond nie potrafi ich zmusić do działania przez dwa pierdolone tygodnie (z hakiem).

Przyznam, że przez moment myślałem aby sprzedać nowego Xboxa wpizdu - wszak Halo to niby jedyna rzecz, dla której posiadacz PS4 miałby trzymać w domu "to drugie" pudło, więc skoro nie działa... Ale zaraz zrobiłem "rachunek sumienia" i wyszło mi, że byłaby to jeszcze głupsza rzecz niż kupienie Halo MCC w przedsprzedaży. Wciąż gram w Titanfall a takie Killer Instinct wkręciło mnie do tego stopnia, że co wieczór muszę stoczyć kilka/kilkanaście walk online, bo inaczej nie usnę. Chcę poznać dalsze losy Master Chiefa (jak i generalnie wszelkie grywalne historie z uniwersum Halo), więc to oczywiste że kupię Halo 5 chociażby dla samej kampanii.


A niech tam, nawet samo Master Chief Collection to wciąż potężna dawka zawartości, w którą będę grał przez lata...

...jeśli 343i stanie na wysokości zadania i ostatecznie załata to niechlujne, niedorobione coś, co zajmuje na dysku mojego Xboxa niemal 60giga. Wtedy będzie 10/10 i kolejne tysiące znaków wstukanych na tym blogu...

...tak jest 7/10 (za niedziałające multi, spieprzony split screen i uciążliwe bugi).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz