wtorek, 29 sierpnia 2017

Beta Call of Duty WWII


W ubiegły weekend odbyła się pierwsza tura testów beta nadchodzącego Call of Duty. Miliony graczy wreszcie mogły się przekonać, czy faktycznie jest się czym jarać.

No więc?

Jeśli ktoś po prostu nie lubi Call of Duty, to WWII nic tu nie zmieni. Jeśli ktoś szuka realizmu, to powinien się zainteresować Verdun. Jeśli ktoś szuka epickich bitew z pojazdami, to od kilku miesięcy zagrywa się całkiem udanym Battlefieldem Jeden. Call of Duty nie jest epicki. Pomimo "filmowych" kampanii, sedno multiplayerowej rozgrywki jest przaśne, proste i swojskie. Szybkie mecze 6 na 6 (na szczeblu "profesjonalnym" 4 na 4) z użyciem broni palnej i gadżetów na średnich (większych niż w Quake'u, mniejszych niż w Battlefield) arenach.

Proste, ale jak historia pokazuje, wiele można w tej formule spierdolić. W przypadku gry zrobionej w całości przez studio Sledgehammer Games, ciekawość była tym większa, że są to twórcy wywracającego formułę Advanced Warfare - czy sprawdzą się oni w grze z definicji "klasycznej"? Takiej bez plecaków odrzutowych i biegania po ścianach?


No cóż. Po pierwsze nie są to pierwsze kroki Sledgehammer Games w klasycznej, CoDowej rozgrywce, gdyż studio to maczało swoje palce (a podobno nawet stanowiło trzon zespołu deweloperskiego) w Modern Warfare 3.

Po drugie, WWII, pomimo tematyki, jest grą na wskroś nowoczesną. Feeling poruszania się i strzelania jest bardzo zbliżony do tego z Black Ops 3 (oczywiście za wyjątkiem braku wspomnianych plecaków odrzutowych i biegania po ścianach). Bardzo to czuć, gdy po sesji w becie odpali się Modern Warfare Remastered - wówczas można poczuć, jak bardzo silnik Modern Warfare jeszcze siedział w Quake'u.

Po prostu mamy tutaj nowoczesnego CoDa ubranego w mundur z II wojny światowej. Co jednak najważniejsze, odsłona, w kategoriach CoDowych, wydaje się być bardzo udana. Mapki są spoko, balans broni też całkiem niezły (zwłaszcza jak na betę), całkiem fajny nowy tryb War... Z kompetytywnego punktu widzenia zapowiada się nieźle, ze społecznościowego Call of Duty zawsze było na szczycie (oferując opcje, które konkurencja jakoś permanentnie przeocza - jak chociażby mój ukochany dzielony ekran). Nawet z technicznego punktu widzenia beta wydaje się działać dużo lepiej niż niektóre gry multiplayerowe na premierę.


Generalny odzew wydaje się być bardzo pozytywny. Pomimo tego, że czepiać się CoDa po prostu wypada (nawet były pracownik Sledgehammer Games i projektant map w Advanced Warfare, robiąc streama z bety WWII ostentacyjnie odinstalował ją z dysku), tegoroczna odsłona ma jakby z górki samą tylko tematyką II wojny. Oczywiście, poruszając taką tematykę twórcy narażają się na dodatkowe pierdolenie o tym, że komuś przeszkadzają czarne kobiety w mundurach Wehrmachtu czy brak swastyk na flagach (inaczej relacje z meczy multiplayerowych mogłyby być blokowane w niektórych krajach), czy inne niepoprawności historyczne (chociaż nie wiem czemu nikt się nie przepierdala o celowniki kolimatorowe przyczepione do karabinów), ale... Zupełnie nie o to w tej grze chodzi i jeśli ktoś już sięga po mejnstrimowego, online'owe szótera, to na pewno nie w poszukiwaniu wiedzy historycznej.

Tu chodzi o zabawę w wojnę jak z czasów dzieciństwa - Janek, Franek i Zosia są Niemcami, a Leszek, Wiesiek i Dorotka są dobrymi. Tylko teraz jesteśmy dorośli, zamiast patyków trzymamy pady i zamiast biegać po krzakach, siedzimy w fotelach jak na dorosłych ludzi przystało. Z takim właśnie nastawieniem grało się świetnie i z żoną nie możemy się doczekać premiery (albo nawet drugiej tury bety w nadchodzący weekend). Tak jakby... jakoś za dobrze to idzie. Coś pewnie spierdolą, ale co?

No cóż, jeśli czegoś nie spierdolą za bardzo, to Sledgehammer Games zyska szacunek, jakim dawno temu mogło się pochwalić Infinity Ward (a obecnie Treyarch). Przyszłość Call of Duty wydaje się być świetlana. Jak kto może, to niech kupuje akcje Activision.


2 komentarze:

  1. Nie wspomniałeś nic o trybie zombie, co mnie szczerze mocno gryzie w oczy, bo to jeden z moich ulubionych trybów (nawet bardziej niż tradycyjny multiplayer!) w nowszych grach z serii COD, ale z drugiej strony nawet nie jestem pewny czy cokolwiek gdziekolwiek to udostępniano czy pokazywano oprócz oficjalnej informacji, że tryb Nazi Zombies "będzie".
    Ja jednak uważam, że ta gra jest jedynie próbą odpowiedzi na Battlefielda 1 - w sumie bardziej podrzucenia graczom ochłapu o podobnym klimacie, gdy ci się tym po prostu interesują, ale po ostatnich grach serii nie daję wiary, że ta gra po prostu... będzie udana. Jestem przekonany, że coś im (znowu) nie wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trybu zombie w becie nie było, więc ciężko było coś na ten temat pisać. Na razie wiadomo tyle, że głównego złego odtwarzać będzie Udo Kier.
      Natomiast nie wydaje mi się żeby WWII było odpowiedzią na B1, bo gra robiona jest od roku 2014 (podczas gdy nikt poza EA i DICE nie wiedział o B1 - pierwsze przecieki na temat I wojny wychodziły kilka miesięcy przed oficjalną prezentacją B1 w maju 2016). Na pewno marketingowo WWII zyska na modzie na powrót do przeszłości, ale gdy pod koniec 2014 zdecydowali się na II wojnę, to istniało duże "ryzyko", że moda na futurystyczne CoDy się przyjmie (tak jak w 2007 przyjęła się moda na Modern Warfare) i CoDowa publika zjedzie WWII jako coś wstecznego. Ponoć nawet gdy DICE przekonywało EA do I wojny w Battlefieldzie 1, to EA początkowo nie chciało się zgodzić bo myśleli że gracze nie tylko się nie zainteresują, ale nawet nie będą wiedzieli, o jaką wojnę chodzi. Z naszej perspektywy to, co się dzieje na korporacyjnych szczytach - całe to planowanie na kilka lat wprzód, to abstrakcja. Pewnie dopiero teraz Infinity Ward projektuje swojego CoDa (który wyjdzie za 2 lata) jako odpowiedź na Battlefielda.

      Usuń