piątek, 9 marca 2018

Coś się dzieje...

...Jest pierwsza połowa marca, a tutaj już oficjalnie zapowiedziano nową część Call of Duty! Najpierw była fala przecieków (czy też "przecieków"), potem jakiś znany koszykarz założył czapkę z dziwnie znajomo wyglądającym logiem, aż w końcu, akurat w dzień kobiet Activision oficjalnie wypuściło zapowiedź: tegoroczna część ich flagowej serii będzie nosiła tytuł Black Ops 4.


Przyznam się, że chciałem wstrzymać się na jakiś czas od postów dotyczących Call of Duty. No bo ile można? Call of Duty to i Call of Duty tamto, jakby nie było innych gier. Gdzieś tam czekają pozaczynane teksty na tematy Doomów czy innych (pra)dziadków, ale jeśli chodzi o nowsze strzelanki... To o czym miałbym w sumie pisać? Obecnie zapanowała moda na jakieś battle royal, a dzieciarnia jara się PUBGiem czy Fortnitem, ale to wszystko lata mi centralnie koło chuja. Im jestem starszy, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że z onlajnowych strzelanek na dobrą sprawę to jarają mnie wyłącznie arena szótery. Nie jakieś survivale, koopy, heros shootery czy mieszanki tychże, ale najprostsze (co nie oznacza, że najłatwiejsze) zabijanie przeciwników z szybkim rozkminianiem taktyki w oparciu o dostępne uzbrojenie i geometrię mapki.

No i jak o tym myślę, to w sumie faktycznie - w jaką strzelankę onlajnową miałby grać w obecnych czasach, jak nie w Call of Duty?

Nowy Unreal Tournament po cichu zdechł gdy Epic wyniuchał sukces Fortnite, a tymczasem CliffyB (projektant oryginalnego Unreal Tournamenta) zaliczył spektakularną wtopę z LawBreakers. Id Software nie miało pomysłu na multiplayera do nowego Dooma (do tego stopnia, że pracę nad nim w całości zlecono zewnętrznemu studiu), podobnie jak ich wydawca nie ma pomysłu na nowego Quake'a (będącego ichnią wersją hero szótera - gatunku obecnie już przebrzmiałego). Nawet potężnie Halo zostało zarżnięte przez niekompetencję twórców.

Może gdzieś, w obrębie strzelania arenowego zdarzają się jakieś niezależne inicjatywy, ale gdzie trzydziesto-i-kilku letni ludzie mieliby czas na bawienie się wyszukiwanie tychże. W tym wieku siada się przed telewizorem, bierze pada w dłoń, włącza matchmaking w ulubionej grze i tyle. W końcu nie po to płacę setki złotych za jakieś abonamenty Plusa czy Golda żeby jeszcze musieć coś samemu szukać, konfigurować czy się z kimś umawiać.


No wiec wciąż mamy to Call of Duty - może nie jest to przedstawiciel arena szóterów w sensie dosłownym, ale na obecnym rynku jest zdecydowanie najbliżej "źródła". Zresztą, nawet śledząc losy twórców tych wszystkich kultowych strzelanek z końca XX wieku - generalnie o ile nie przeszli na grową emeryturę (tudzież nie zamienili się w parodię siebie z młodości), to najprawdopodobniej są zatrudnieni przez Activision i teraz pracują w jednym z kilku studiów zajmujących się kolejnymi częściami CoDa.

Activision stworzył konglomerat projektantów/maporobów/grafików itd. których zadaniem jest co roku dostarczać kolejną grą zarabiającą setki milionów dolarów. Z całego tego konglomeratu, najbardziej błyszczy studio Treyarch - przez lata to ono wchłaniało najwięcej talentów (chociażby twórców Return to Castle Wolfenstein) jak i wypuszczało najlepsze część Call of Duty. No i tak się składa, że to oni właśnie będą tworzyć tegoroczne Black Ops 4.

Co wiemy o tej grze? Przecieki wyglądają następująco:

- Black Ops 4 jest umiejscowiony w roku 2020, co oznacza, że pod względem "nowoczesności" będzie bardziej zachowawcze nawet niż seria Modern Warfare (jedynka wydana w roku 2007 rozgrywała się w roku 2011, a MW2 i MW3 były umiejscowione w roku 2016). Oznacza to tyle (jeśli ten przeciek jest prawdziwy), że BO4 nie tylko będzie mniej futurystyczne niż BO2, ale nawet mniej niż trylogia Modern Warfare była w latach wydania.

- Przy okazji BO4 pojawi się remaster World at War, podobnie, jak przy okazji Infinite Warfare pojawiło się Modern Warfare Remastered. Taki plan wydawniczy został ujawniony przez pracownika sieci sklepów GameStop.

- Główny projektant, David Vonderhaar, zmieniał sobie awatar na Tweeterze na taki sam, jaki ma na koncie Xboxa. Jako że gość bardzo lubi ukryte podpowiedzi i inne easter eggi, wygląda na to, że przy okazji Black Ops 4 umowy na czasową wyłączność dlc zostały podpisane z Microsoftem (czyli tak, jak było przed BO3 - kiedy to czasowa wyłączność została przejęta przez Sony).


Tyle jeśli chodzi o przecieki (które mogą być prawdziwe, albo i nie). Co wiemy na pewno?

Wiemy, że prezentacja będzie miała miejsce w maju, a premiera będzie mieć miejsce 12 października. Zaraz... pierwsza połowa października? Przecież od parunastu lat (konkretnie od czasu trójki) wszystkie części CoDa miały premierę w listopadzie! Skąd takie przyspieszenie?

Najwyraźniej Activision zdaje sobie sprawę, że Call of Duty nie jest tą mocarną, modną grą jaką było dekadę (czy nawet kilka lat) temu. Nawet jeśli nowa część wychodzi od Treyarch i nawet jeśli nazywa się Black Ops 4 (która to podseria jest najbardziej przez graczy lubiana), to i tak nie zmienia to faktu, że dzieciarnia ma inne zajawki (o czym wcześniej), a 26 października premierę będzie miało Red Dead Redemption 2... Wydawanie nowego CoDa tydzień czy dwa po nim nie wchodzi w grę.

Nawet jeśli to Black Ops 4 robione przez Treyarch.

Nawet jeśli rozgrywką będzie bezpośrednio nawiązywać do najpopularniejszej części serii.

Nawet jeśli będą dorzucać remastera World at War.


Obecnie każdy musi się starać, bo jak pokazują przykłady, nie ma takiej potęgi, która nie upadnie, jeśli wydawca poczuje się zbyt pewnie.

Dobrze. Bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz