wtorek, 18 października 2016

Beta kosmicznego Call of Duty

W weekend odbyły się testy beta wielce kontrowersyjnego Call of Duty: Infinity Warfare. Testy te powiedziały na temat nadchodzącej gry bardzo dużo. Więcej, niż chcieliby tego sami twórcy.


Start był bardzo ciężki. Serwery nie chciały zadziałać, a gdy już zaczęły to łączenie graczy szło bardzo topornie. Seria Call of Duty wciąż działa na systemie hybrydowym - w zależności od kilku czynników, gracze są łączeni do serwerów dedykowanych lub innych graczy, spełniających rolę gospodarzy. System ten pozwala ludziom z krajów mniej cywilizowanych (i znajdujących się daleko od serwerów dedykowanych) wciąż grać w CoDa, jednak jest bardzo skomplikowany i problematyczny.

W sumie dla serii Call of Duty to standard - każda kolejna część, choć ma premierę w listopadzie, to optymalnie zaczyna działać dopiero w grudniu. Najwyraźniej Infinite Warfare nie będzie w tym względzie wyjątkiem.

A gdy już udało się znaleźć mecz? Jak się można było spodziewać, gra jest bardzo zbliżona do Black Ops 3. Powiedziałbym że nawet bardziej, niż np. Modern Warfare 3 był podobny do Black Ops 2. Poruszanie się jest nieznacznie wolniejsze, a przeciwnicy mają paski zdrowia nad głową, ale poza tym mamy tutaj wszystkie elementy, jakie można było znaleźć w zeszłorocznym dziele Treyarch.


Latanie na plecaku odrzutowym? Jest. Bieganie po ścianach? Jest. Klasy postaci z ładowaniem zdolności specjalnej i uruchamianiem jej kombinacją L1+R1? Jest. System dziesięciu slotów? Jest. Wygłupy po wygranym meczu? Są. Kupowanie paczek z losowym badziewiem? Jest i to nawet w tych samych cenach 10 oraz 30 cósiów. Nawet feeling strzelania bardziej przypomina Black Ops 3 (z jego nieco zmniejszonym w stosunku do starszych części auto celowaniem) niż cokolwiek stworzonego przez Infinity Ward.

Dosłownie wszystko to wygląda jak lekko zmodyfikowane Black Ops 3. Ciekawe co twórcy by zrobili, gdyby na początku cyklu produkcyjnego wiedzieli, jaka będzie reakcja internetów na ich grę? Czy wówczas również uważaliby, że rżnięcie wszystkiego z Treyarch jest najbezpieczniejszym sposobem na zrobienie udanej części Call of Duty?

A w sumie nie tylko z Treyarch - z Advanced Warfare zaczerpnięto warianty broni i po sprawdzeniu jednego z nich w becie nabieram obaw co do balansu rozgrywki, gdy online zostanie zalany milionem różnych ganów. Już w AW był z tym problem, ale idea była taka, żeby zalety i wady poszczególnych wariantów wyrównywać. Tymczasem w becie bardzo szybko dostałem wariant pistoletu maszynowego, który różnił się od oryginału większą stabilności przy strzelaniu ogniem ciągłym. Tak po prostu pistolet był lepszy niż wersja podstawowa i tak jak w wersji podstawowej możliwe było dowolne przyłączanie dodatków.


Ale żeby nie było, że Infinite Warfare jest grą złą. To nie jest Ghosts, który starał się "poprawiać" rozgrywkę i spierdolił wszystko. Tym razem Infinity Ward skonstruowało swoją grę bezpiecznie, w oparciu o sprawdzone schematy z BO3 i jeśli się nie jest uprzedzonym do "nowoczesnego" CoDa, to tutaj wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Te cztery mapki w becie nie miały jakichś konstrukcyjnych felerów - nie były ani za duże, ani zbyt chaotyczne, a nawet ich futurystyczno-kosmiczny design może się podobać. Problemy z połączeniami będą naprawione, a balans broni i wynalazków będzie na bieżąco dopracowywany. Tutaj raczej nie ma się o co martwić w dłuższej perspektywie.

To znaczy nie w sensie rozgrywki, bo problemem Infinite Warfare nie jest gra sama w sobie. Jego problemem jest zlanie ze strony graczy i beta bardzo wyraźnie to unaoczniła.

Nie przypominam sobie jakiejkolwiek innej bety, otwartej bądź zamkniętej, w której tak bym się napocił w walce o kille. Pomimo tego, że gra nie premiuje jakoś specjalnie rozgrywki horyzontalnej (powiedziałbym że jest nawet spokojniejsza niż BO3 z powodu nieco wolniejszego poruszania na wszystkie sposoby), to wielu graczy i tak skakało jak żaby (jak w Advanced Warfare), a przy tym robiło to skutecznie - zabijając noobów takich jak ja w ułamek sekundy.

Moja żona, która lubi Advanced Warfare i uwielbia Black Ops 3 spytała mnie nawet czy byśmy nie odwołali jednak tego preordera, bo ciężko mówić o dobrej zabawie, gdy przegrywasz miażdżącą większość pojedynków.


Czemu tak się działo? Jedyne wyjaśnienie to takie, że preordera na Infinite Warfare złożyła sama śmietanka wyjadaczy z BO3, a bardzo niewielu szeregowych graczy. Nieważne, że do premiery zostały (niecałe) trzy tygodnie, a Activision już dało możliwość grania w kampanię Modern Warfare Remastered - w betę IW ewidentnie grało dużo mniej normalsów niż w betę Black Ops 3. Pomimo tego, że beta BO3 była organizowana trzy miesiące przed premierą i dostęp do niej również wymagał preordera!

Infinite Warfare faktycznie będzie najmniej popularną częścią Call of Duty od dekady. Faktycznie Battlefield 1 ma szansę zmiażdżyć tą grę pod względem popularności i to nie w perspektywie lat (jak Battlefield 4 zrobił z Ghosts), ale w perspektywie nawet pierwszych kilku tygodni. Czy remaster Modern Warfare będzie popularniejszy? Jeśli zostanie wypuszczony jako samodzielna gra to być może. Obecnie, jako dodatek, nie był on w stanie zachęcić "masowego" gracza do kupna Infinite Warfare.

No, a posiadacze Xboxów dodatkowo mają w tym roku zajebiste Gears of War 4 (które obecnie twardo ogrywam).


P.S. Według najnowszych przecieków następne Call of Duty nie będzie umiejscowione w czasie II wojny światowej (jak się osobiście spodziewałem), ale w wojnie wietnamskiej. W sumie też dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz