środa, 26 sierpnia 2015

Wrażenia z bety Black Ops 3

Przyznam bez bicia, że po nadchodzącym Black Ops 3 obiecuję sobie naprawdę wiele. Po pierwsze w Black Ops 2 grałem najwięcej ze wszystkich części Call of Duty, świetnie się przy tym bawiąc. Po drugie wraz z przeskokiem na nową generację konsol, Activision wydłużył cykl produkcyjny do przyzwoitych trzech lat, co dobrze rokuje biorąc pod uwagę, jak Treyarch radził sobie z wykorzystywaniem dotychczasowych dwóch. Po trzecie ilość zapowiadanych ficzersów (kampania projektowana pod kątem coopa, rozbudowany tryb Zombie i mocno zmodernizowany multiplayer) przełoży się na setki godzin radosnego marnowania czasu z padem w ręku.

Na chwilę obecną nie ma solidniejszego kandydata do zainwestowania tych paru stów.


No więc głównym daniem, będzie oczywiście multiplayer z meczami 6 na 6 i na tym właśnie skupiła się beta. Wiadomo było, że, podobnie jak w przypadku Advanced Warfare, rozgrywka będzie zakładała poruszanie się w trzech wymiarach i używanie najdziwniejszych gadżetów, jakich istnienie dałoby się uzasadnić w coraz bardziej odległej przyszłości. Różne klasy postaci posiadają różne zdolności specjalne, których założenia bardzo przypominają te z Destiny - gdy naładuje się nam kółko u dołu ekranu, wciskamy L1+R2 (tudzież oba bumpery - jak zwał tak zwał) i nasza postać wyciąga jakąś super-broń albo urządza jakąś przegiętą akcję.

Jak bardzo przegiętą? A to różnie. Powiem tylko, że moim faworytem jest... teleportacja.

Tak jest.

Drony z Black Ops 2? - To już przecież teraźniejszość.

Niewidzialność z Advanced Warfare? - Wciąż słabo.

W Black Ops 3 technologia doszła do zakrzywiania jebanej czasoprzestrzeni!

Pierwszy raz w historii mojej przygody z Call of Duty nie mogę się doczekać kampanii - chociażby po to, aby zobaczyć, jak wynalazki z multiplayera będą ukazane w kontekście fabuły. Niesamowite, że seria która zaczęła się od II Wojny Światowej dotarła w rejony Terminatora. Jeśli tak dalej pójdzie, to następne dzieło Treyarch będzie traktować już chyba o walce z kosmitami na ziemskich koloniach. Oczywiście, zakładam że powrót do II Wojny nastąpi i to niebawem, ale z trzema różnymi pod-seriami Call of Duty staje się najbardziej różnorodną (zarówno pod względem fabuły jak i gameplayu) marką w ogóle. Ewidentnie czasy, gdy piąty czy siódmy rok z rzędu sprzedawano graczom to samo Modern Warfare odeszły.


A jak mi się właściwie grało w tego multiplayera? Gdy pisałem sobie reckę Advanced Warfare, napisałem, że zeszłoroczne dzieło Sledgehammer to Black Ops 2 na sterydach. Grając w Black Ops 3 uświadomiłem sobie, że jednak AW to gra jednak inna niż dzieło Treyarch.

Niektórzy piszą na internetach, że BO3 ma najszybszą rozgrywkę w serii, ale osobiście nie widziałem ludzi aż tak popierdalających we wszystkich trzech wymiarach, jak ma miejsce w AW - gdzie jeśli ktoś wytrzymuje pięć sekund bez podwójnego skoku czy kilkumetrowego susa, to zapewne jest urodzonym kamperem. Zamiast tego powróciło do BO3 odnoszenie obrażeń po upadku ze zbyt dużej wysokości, a bieganie po ścianach wymaga dużo większej precyzji niż w takim Titanfallu. W połączeniu ze stosunkowo wolnymi skokami (czy też raczej wznoszeniem się) na większe wysokości, daje to ten przyjemny, znajomy feeling, który weterani Black Ops 2 poczują po paru meczach.

Niech sobie napaleńcy urządzają parkour po ścianach - ostatecznie wcale nie staną się przez to trudniejsi do zabicia przez tych, którzy wolą nie odrywać stóp od ziemi. Dostępne mapki wcale nie premiowały wykonywania małpich sztuczek i włażenia na dachy (w przeciwieństwie do tych z Advanced Warfare). Nawet zdarzają się snajperzy skutecznie quickscopujący (będący utrapieniem BO2...) pomimo tego, że ze snajperek ponoć zdjęto auto-aima.

Mało tego - nawet umiejętność nurkowania wydaje się tak znajoma, jakby zawsze w Call of Duty była. Taka harmonia między nowymi elementami a znajomym feelingiem jest dowodem, że Treyarch nie opierdalał się przez ostatnie 3 lata i wypucował wszystko wszystko jak należy.

Podobnie jak w Black Ops 2, grafika jest potwornie kolorowa i to może się podobać lub kłóć w oczy - w zależności od preferencji. Co mnie jednak uderzyło to to, że gra wygląda naprawdę... ładnie. Call of Duty nigdy nie było jakimś graficznym benchmarkiem, ale w porównaniu nawet do ubiegłorocznego Advanced Warfare naprawdę widać, że wszystko było robione od podstaw na konsole nowej (czy już raczej obecnej) generacji. Biorąc pod uwagę, że gra działa dużo płynniej niż konkurencja (bo jednak pomimo tego, że obecnie większość strzelanek online celuje w 60 klatek na sekundę, to różnie im to wychodzi) to oczy bombardowane są detalami niezależnie czy patrzymy na ścianę (z jej pęknięciami i zadrapaniami w wysokiej rozdzielczości), czy na otwarte przestrzenie.


Żeby za słodko nie było napiszę, że po lagach mocno czuć było, że to beta. Czasem długo nie znajdywało meczu, a czasem rozłączało na początku. Czasem ping stabilnie wskazywał okolice 50 (bardzo nieźle jak na mój internet), aby zaraz skakać jak pojebany. Jeśli ktoś pamięta pierwsze tygodnie po premierze Black Opsa jedynki na PS3, to tutaj niestety, podobnie to wyglądało. Chociaż może rozpuszczony jestem, bo zwykle bety są traktowane jak demo skończonego produktu, a tutaj twórcy mają jeszcze nieco czasu na dopracowanie kodu sieciowego...

...i co może się wydać dziwne, twórcy Call of Duty wciąż nie przestawili się w 100% na serwery dedykowane!

Może pobawię się przez chwilę w adwokata diabła i napiszę czemu tak się dzieje (co odbija się czkawką przy okazji premier kolejnych części - i co wpłynęło swego czasu na moją ocenę Advanced Warfare). Otóż wystarczy spojrzeć na mapę aktywności w Black Ops 2, aby przekonać się, jak bardzo popularne jest Call of Duty w wielu, egzotycznych zakątkach świata. To jest seria, w którą grają wszyscy i wszędzie - świecące punkty zdarzają się i w "dzikiej" Afryce i na jakichś wysepkach na Pacyfiku. Nie ma bata aby Activision obsadził wszystkie te miejsca poprawnie działającymi serwerami dedykowanymi.

Zdecydowano się więc na system hybrydowy, gdzie gracze łączeni są w grupy (z hostem), lub łączeni do najbliższego serwera dedykowanego, w zależności od tego, co zapewnia każdemu lepsze połączenie. System więc z założenia słuszny, jednak bardzo skomplikowany i wymagający wielu poprawek robionych na bieżąco. Miejmy nadzieję, że w przypadku Black Ops 3 beta dała twórcom wystarczająco informacji, aby zaoszczędzić tych nieszczęsnych tygodni po premierze gry, gdy wszyscy nagle rzucają się na nowe Call of Duty, a to działa najchujowiej (najchujniej?) jak tylko może, przyczyniając się tylko do rozgoryczenia ludzi, psioczących na zły Activision i jego dojną krowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz