sobota, 1 marca 2014

Krótka piłka: Turok


Reboot bardzo zasłużonej serii, tym razem na Xboxa 360, PS3 oraz pecety. Turok jest Indianinem, który ląduje na obcej planecie, gdzie jego misją jest zabicie pewnego bardzo złego pana i jego żołnierzy. Poza tym w grze znajdzie się miejsce dla robotów oraz dinozaurów. Mało? No to dajmy nóż i łuk i cały arsenał futurystycznych broni. Dodajmy też naparzanie z dwóch karabinów naraz, po dwa tryby ognia na każdego. Tak, wiem jak prymitywnie to brzmi, i parę miesięcy po Bioshocku ludzie również nie rzucili się na ten blast from past, jednak zapewniam, gra jest dobra. Nie wybitna, nie zajebista, ale przyzwoita i zwyczajnie miodna.
Przez większość gry łazi się po dżungli, czasem przez jakieś futurystyczne miejscówki. Od czasu do czasu przeplecie się jakiś bardziej pamiętny moment z bossem. Wszystko wykonane solidnie, aczkolwiek po tych kilku latach od premiery można powiedzieć że Crysis to to nie jest.
Może i mam sentyment do tego typu klimatów (wszak blog nazywa się lasery i potwory...), ale:

+ Dobrze oddane wrażenia ze strzelania wielkimi, futurystycznymi spluwami (polecam wersję na X360, z jego wielkim, wibrującym padem).
+ Zmutowane dinozaury, obca planeta, roboty i całe to ustrojstwo, które kiedyś w grach było bardzo częste, ale teraz go brakuje.
+ Pomimo poprzedniego punktu, gra nie jest prymitywną strzelanką. Znaczy jest strzelanką, ale nie tak prymitywną, jak może się wydawać. Na upartego można miejscami zauważyć jakieś sandboxowe zapędy...
- ...ale i tak większość ludzi uznała grę za przeciętną, a od tego czasu minęło już kilka lat ;)

Mnie osobiście, w skali 1-10, gdzie 5 oznacza przeciętność, wychodzi 7. I tego będę się trzymał.
Z ciekawostek dodam, że głównym projektantem gry jest Josh Holmes. Koleś teraz pracuje w 343 Industries i odpowiada za nowsze części Halo. W sumie widać podobieństwa między Halo 4 a Turokiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz