środa, 5 marca 2014

Krótka piłka: Homefront

 Homefront miało być mocnym wejściem wydawcy THQ w rynek nastawionych na multiplayera, militarnych fpsów. Zapowiadało się naprawdę nieźle: studio mające na koncie niezłą strzelankę w podobnych klimatach (Frontlines: Fuel of War) zostało zasilone wielkim budżetem, ludźmi pracującymi wcześniej dla Electronic Arts i scenariuszem Johna Miliusa (możecie wygóglować co to za typ jeśli nie wiecie). Jak się ostatecznie okazało, wielki budżet nie przekłada się wprost proporcjonalnie na dopracowany produkt, a to że ktoś pracował dla EA też nie jest niczym podniecającym, gdy główną pozycją w CV jest tryb kampanii w Medal of Honor (tym z 2010)... Nawet nazwisko Johna Miliusa zostało użyte "nieco" na wyrost, i ostatecznie pracownicy Kaos Studios (developera) wyjawili że, scenarzystą gry był ich kolega z pracy.
 O co w grze chodzi? USA zostało napadnięte przez obce państwo. Ciężko się tym podniecać, bo kilka ostatnich części CoDa konsekwentnie wałkuje ten sam pomysł. Tym bardziej że każdy kto choć trochę interesuje się polityką międzynarodową przyzna, iż pomysł że biedna Korea Północna może w perspektywie najbliższej dekady napaść i skutecznie okupować USA, jest baaardzo naciągany. Jednak co ciekawe, wszelkie "znajdźki" w postaci starych gazet itd., budują klimat i w pewnym momencie sam pomyślałem "łał, to jest nawet możliwe". Co więcej, w grze widoczny jest product placement, co paradoksalnie, potęguje wrażenie realności. Gdy ostrzeliwujemy się w zdewastowanym lokalu sieci White Castle, a na billboardach widoczne są reklamy gitar Fendera, można się poczuć niemal jak w prawdziwej (choć przyszłej i okupowanej przez wyznawców Kim Jong Una) Ameryce.

Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem rozgrywki Homefront jest grą dużo mniej ekscytującą, i dużo mniej dopracowaną niż kolejne części Call of Duty. Grafika jest brzydka, poziomy monotonne i generalnie, jeśli ktoś nie jara się tematyką KRLD, gra wyda mu się zwyczajnie słaba i niewarta uwagi. Sytuację ratowałby niezły, w miarę epicki (bitwy na 32 graczy, pojazdy bojowe itd.), napakowany dobrymi pomysłami multiplayer. W istocie w grze taki... był. Po bankructwie THQ serwery zostały wyłączone i Crytek (który przejął prawa do marki) nie śpieszy się z ich ponownym włączeniem. Szkoda, bo była to solidna (choć graficznie, brzydka) alternatywa dla Battlefielda. Jakimś pocieszeniem jest to, że trwają prace nad Homefront 2 (inna sprawa że nad grą pracują twórcy rozczarowującego Haze).
Generalnie:
+ Jak kogoś interesuje Korea Północna, to w tej grze będzie mógł postrzelać do Koreańczyków do woli.
+ Dobry multiplayer...
- ...który nie działa i raczej już nie zadziała.

Tak więc w skali 1-10, gdzie 5 to przeciętność, dałbym grze 6. Na zachętę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz