sobota, 11 lutego 2017

Call of Duty: Armia Ludowa


Zaledwie wczoraj Activision ogłosił przed inwestorami, że Call of Duty w 2017 "wróci do korzeni". Co to znaczy? Na pewno można zapomnieć o futurystycznym sci-fi. Ciężko jednak wyrokować czy przez "korzenie" wydawca rozumie generalnie ideę biegania po ziemi (termin "boots on the ground" stał się sloganem przeciwników futurystycznych CoDów do tego stopnia, że nawet twórcy nadchodzącej części świadomie korzystają z niego w swoich żartach na tweeterze) czy też po prostu II wojnę światową.

Bardzo dużo plotek i (domniemanych) przecieków dotyczy umiejscowienia nadchodzącego CoDa w Wietnamie. 17 stycznia na Twitterze użytkownik o zajebistej ksywie 766f6e7461 opublikował filmik, który według niego został nagrany na zamkniętej imprezie w... No właśnie nie do końca wiadomo gdzie, kiedy i jak, bo tajemnica, ale miało to związek ze studiem Sledgehammer Games, odpowiedzialnym za tegoroczne, jeszcze nie zapowiedziane Call of Duty. Filmik przedstawiał głównie ekran monitora, na którym wyświetlane było coś, co według autora było menu głównym tej właśnie gry.

Ktośtam klika, przeglądając statystyki i inne pierdoły, ale gejmpleju oczywiście brak, co w sumie powinno być koronnym dowodem, iż mamy do czynienia nie z przeciekiem, ale normalnym fejkiem. W końcu każdy, przy odrobinie umiejętności może sobie zlepić z tekstu i obrazków taką interaktywną popierdółkę. Nawet jutuberzy, których głównym źródłem utrzymania jest nagrywanie filmików poświęconych kolejnym częściom Call of Duty, postanowili pokazać i skomentować materiał opublikowany przez twitterowego anonima, bez lęku o to, że w trosce o zatrzymanie przecieku Activision zablokuje im kanały.


Filmik z Twittera zniknął wraz z całym profilem zaraz po narobieniu szumu (czego się można było spodziewać niezależnie od prawdziwości materiału). Natomiast jutuberów nikt nie niepokoił przez tydzień... drugi tydzień... trzeci tydzień, więc o sprawie można zapomnieć - najwidoczniej był to fejk jak nic...

...Albo w Activision pracują ludzie zdający sobie sprawę, że wszelkie próby blokowania filmiku z miejsca oznaczałyby przyznanie się do oryginalności pokazanych w nim materiałów. Tym samym nastąpiłoby wyjawienie o czym jest nadchodzące Call of Duty i zniszczenie niespodzianki, na której opierać się będzie machina promocyjna gry. W skali korporacyjnej logiki, straty liczono by w pierdylionach (albo nawet wchujdyliardach) dolarów! Lepiej więc po prostu poczekać aż sprawa sama przyschnie i odpadnie (a przyschła bardzo szybko).

Tak więc, w sumie, wychodzi na to, że filmik może być fejkiem.

Albo i nie.


Przyznam się, że oglądając pokazane w tamtym filmiku materiały, chciałbym, aby były prawdziwe. Klimat, który bije z każdego szczegółu (każdej ikonki, tapety czy nawet użytej czcionki) pozwala przypuszczać, że tworzył je człowiek (lub zespół) który bardzo dobrze czuje wojenno-popkulturowy klimat, jaki otacza XX-wieczne konflikty zbrojne z udziałem USA, na terenie Azji. Mamy tutaj rzeczy mocno "wietnamskie" jak pacyfka wisząca u szyi żołnierza dzierżącego w rękach karabin M-60. Mamy też ikonkę będącą nawiązaniem (czy kopią) do obrazu Toma Lei (amerykańskiego malarza, który dla magazynu Life relacjonował wojnę na Pacyfiku) "That 2000-Yard Stare" (poniżej).

Klimat jest nie tylko ciężki, ale i spójny. Choć nie za bardzo wiadomo o którą konkretnie "Armię Ludową" chodzi (bo Amerykanie walczyli i z Koreańską, i z Wietnamską a czasem i Chińską) to na pewno jest to bardziej namacalne niż Black Ops, w którym ściśnięte były słoneczna Kuba, mroźna Syberii oraz parny i duszny Wietnam.

Jeśli to miałoby być nadchodzące Call of Duty to zajebiście. Należy jednak pamiętać, że jeśli coś jest zbyt dobre by być prawdziwym, to najpewniej nie jest prawdziwe...

...a nuż a widelec to wszystko ściema i na jesieni wyjdzie Advanced Warfare 2 ;).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz