wtorek, 22 grudnia 2015

Kompatybilność wsteczna - czy to ważne?

Pod koniec roku 1998 wyszła gra polskiej produkcji nosząca tytuł "Pył". Trafiło jej się wyjątkowo niefortunnie, bo tej samej jesieni swoje premiery miały takie gry jak Half-Life, Sin, Blood 2, Turok 2, Shogo, Heretic 2 czy chociażby Thief. Pomimo tego, zafascynowany fenomenalnym klimatem dema z CD-Action, zainwestowałem w wydanie pudełkowe niemal 160zł. W gustownym, czarnym kartonie mieściła płyta CD, instrukcja wydrukowana na porządnym, kredowym papierze, oraz dyskietka 3.5 cala z... patchem potrzebnym do odpalenia gry (dzisiaj byśmy to nazwali "day 1 patch").

Grę zainstalowałem, przeszedłem i do dzisiaj o niej pamiętam. Bardzo chciałbym zrobić jakąś retrospekcję, ale niestety, z powodów technicznych zwyczajnie niemożliwe jest odpalenie jej na jakimkolwiek obecnie posiadanym przeze mnie sprzęcie. Silnik Pyłu był o tyle dziwny, że do akceleracji graficznej potrzebne są oryginalne akceleratory 3dfx (zamiast pod OpenGL czy Direct3D akceleracja pisana była wyłącznie pod Glide'a), a do tego całość pisana była pod DOSa (z windowsową instalką)!

Pomimo wielu prób nie udało mi się nakłonić gry odpalanej pod DOSBoxem do współpracy z emulatorami Glide'a. Oczywiście, nie jestem programistą, ale z tego co mi wiadomo, to nawet osoby kompetentne mają z tym problem. Nawet znaleźli się "zawodowi" rosyjscy zapaleńcy, którzy ze średnim skutkiem robili Pyłowi update. W międzyczasie jeden z oryginalnych twórców wciąż rozwija konwersję na silniku Unity (ponoć ostatnio Pro) - kto ma kciuki, powinien trzymać je za ten projekt!


Czemu piszę o Pyle? Ano temu, że paradoksalnie był to jeden z powodów mojej przesiadki na konsole. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że robiąc ciągłe upgrade'y, coraz bardziej brnę w problemy sprzętowe, uniemożliwiające odpalanie klasyki. Oczywiście, teraz mamy Good Old Games, a i Steam zdaje się coraz łaskawiej patrzeć na tytuły z lat 90-tych, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że kiedyś pojawi się na nich taki Pył? Albo któraś z części Russian Roulette?

Tymczasem konsolowi gracze wydawali się mieć z górki - jeśli masz kartridż/płytę z grą, to nie ważne jak egzotyczny jest to tytuł, zawsze możesz wygrzebać z szafy konsolę, podłączyć pod telewizor i pograć. Ktoś zapobiegliwy mógłby np. trzymać w szafie pecety posegregowane rocznikowo (i w razie odpalania takiego Pyła wyciągnąć np. Pentiuma II z akceleratorem VooDoo II na Windows 98) ale to już byłaby nerdoza do kwadratu. Tymczasem gdy chcesz pograć np. w Alien 3 na Segę Mega Drive (a szanse, na jakiś remake czy konwersję tej niezwykle klimatycznej strzelanki są zerowe) wystarczy rom i emulator - oba dostępne na necie. Na tym samym emulatorze bez żadnych problemów odpalisz też chociażby Zero Tolerance.

Z perspektywy lat zamknięta architektura sprzętu okazuje się być zaletą, a nie wadą (jak twierdzą uzależnieni od wiecznego rozbudowywania swoich "gaming rigów" pecetowcy).


Z konsolami jednak jest ten problem, że czasem się psują i wtedy, o ile nie posiadamy emulatora zdolnego odpalać gry z płyty ma komputerze (a im późniejsza generacja, tym gorzej), trzeba kupić kolejną, we w miarę dobrym stanie. No więc zepsuło mi się PS2, na które mam masę gier i co? Nowa konsola jest nieosiągalna, a kupowanie używanej na Allegro to loteria. Ja jeszcze jestem w lepszej sytuacji, bo posiadam pierwszy model PS3 (ten z wbudowanym emulatorem), ale i on ledwo zipie...

Wizja zupełnie nieużytecznej groteki jest absolutnie przerażająca.

Dlatego też informacja o wstecznej kompatybilności Xbox One odbiła się w growym światku szerokim echem. Byli nawet tacy, co głosili, że oto nastąpił w obecnej generacji przewrót i teraz to Microsoft będzie rozdawać karty, jednak to już jest ostra przesada (chociażby dlatego, bo głównym problemem Xboxa jest odpływ użytkowników 360 na PS4, a skoro odpływają, to nie po to, aby wciąż grać w gry z dotychczasowej konsoli). No to skoro możemy (wciąż) grać we wszystkie części Gears of War, czy jedynkę Borderlands czy dziesięcioletnie Condemned: Criminal Origins...


No ale jak? Jak inżynierowie Microsoftu zmusili Xboxa One do emulacji Xboxa 360? Wszak procesory mają inną architekturę, a i różnica w szybkości nie jest na tyle wielka, aby podołać. Nie mówiąc już o tym, że pamięć drugiego poziomu jest w starej trzystasześćdziesiątce zwyczajnie szybsza niż One'owy eSRAM.

Otóż racja i... racja. Emulacja jest niemożliwa. Natomiast inżynierowie Microsoftu skupili się na technologii (jakieś kompilery czy de-kompilery czy inne cholerstwo...), która umożliwia szybkie konwertowanie gier z architektury PowerPC (Xbox 360) na x86 (Xbox One) i generalnie sprawne i mało kosztowne robienie osobnych (acz kompatybilnych) wersji na nowszą konsolę, które to działają tak podobnie, jak to tylko możliwe.


Gdy wsadzasz w napęd Xboxa One grę z 360tki, to pierwsze co robi konsola to sprawdza, czy dana gra znajduje się gotowa do ściągnięcia w bazie na serwerach Microsoftu. Jeśli tak, automatycznie zaczyna ściągać kilkugigowy "patch" będący w istocie pełną grą. Jeśli grę kupiło się cyfrowo, to automatycznie pojawia się ona w grach do pobrania. Muszę powiedzieć, że w przypadku Borderlands na Xboxie One pojawiły się nawet bonusy w postaci wszystkich czterech dodatków DLC!

Problem w tym, że akurat Borderlands ma na nowszej konsoli pewne, dziwne problemy techniczne - konkretnie z intra i cutscenek zniknęły głosy postaci, a i podpisy w DLC zostały zastąpione przez dziwnie brzmiące nazwy plików! W oczekiwaniu na patcha można się zadowolić Gearsami, których to wszystkie części zostały rozdane wszystkim, którzy zagrali w tym roku w Ultimate Edition. Tutaj trzeba już nie mam żadnych zastrzeżeń, a nawet powiem, że również możemy liczyć na drobny bonus będący wynikiem przesiadki na nowego Xboxa.

Otóż na Xboxie One wystarczy jeden, przypisany do konsoli abonament Gold, aby wszyscy użytkownicy mogli na swoich profilach grać online. Tyczy to również gier z 360, a więc jeśli chce się z domownikami grać online w Gears of War 3 czy Halo Reach (czy zapowiedziane Black Ops 1), to właśnie Xbox One wydaje się być tutaj właściwą platformą. Osobiście mam nadzieję, że z czasem "kompatybilność wsteczna" obejmie też i Black Ops 2...


No i muszę się przyznać, że gdyby nie okazja pogrania na świeżej, podłączonej do dużego telewizora konsoli, to pewnie nie odświeżyłbym sobie jednej z pereł poprzedniej generacji - Condemned: Criminal Origins. Oczywiście graficznie gra nie robi jakiegoś wrażenia (i szczerze powiedziawszy to i dziesięć lat temu nie była pod tym względem nadzwyczajna), ale klimat zapyziałych melin wciąż miażdży. To wciąż jest godna produkcja studia, które dało nam Blood czy F.E.A.R. a przez to, że w przeciwieństwie do CoDów czy Halo nie była naśladowana, stanowi po dziś klasę samą w sobie.

Jeśli chcesz się poszwendać po najmroczniejszych zakamarkach amerykańskiego miasta, ponapieprzać ze ćpunami, a w międzyczasie rozwiązywać zagadkę kryminalną, to gra zwyczajnie wciąż jest bezkonkurencyjna! Nawet druga część zdaje się odjeżdżać w pewnym momencie od dosadności i namacalności jedynki (nie to, żeby było gorzej, ale na pewno inaczej).


No dobra, ale wracając jeszcze na chwilę do kompatybilności wstecznej - Sony wyczuło klimat i zapowiedziało gry z PS2 na PS4. Problem taki, że tutaj to po prostu mamy do czynienia z konwersjami (z system Trofeów itd) największych hitów, zamiast nawet pozornej (jak w Xboxie) kompatybilności wstecznej. Skoro dodatkowo, ponownie trzeba będzie za nie płacić, to nie prościej było po prostu ogłosić jakąś serię "PS2 Classics" zamiast mydlić ludziom oczy? Tym bardziej to denerwujące, że jestem pewien, iż PS4 jest wystarczająco potężny, aby inżynierowie Sony dali by radę napisać dla niego porządny emulator PS1 i 2 - taki który dawałby radę bezpośrednio z oryginalnych płytek odpalić każdą grę. Exhumed? Disruptor? Pamięta ktoś jeszcze te strzelanki? Jakże zajebiście byłoby je legalnie i prosto odpalić na obecnie podpiętym do telewizora sprzęcie!

Jeszcze bardziej pewien jestem tego, że zakupione na PSNie cyfrowe klasyki z PS1 oraz 2 dałoby radę odpalać na PS4, tak, jak udawało się odpalać na PS3 czy nawet PSP (w tym przypadku działały tylko gry z pierwszego Playstation).

No i jeszcze nie mogę zrozumieć, czemu gry z 360tki mają problemy z zapisywaniem sejwów na dysku Xboxa One? Jedyne co się da, to zapisywanie danych w "chmurze", co oznacza, że wszystkie problemy związane z ciągłym dostępem do sieci zaczynają ponownie niepokoić... Biorąc pod uwagę to, co napisałem kilka akapitów wyżej, to raczej nie o to chodziło?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz