wtorek, 19 kwietnia 2016

Sony nie rozumie konsol?!

Wygląda na to, że wbrew zdrowemu rozsądkowi Sony brnie na całego (aczkolwiek wciąż w tajemnicy) w PS 4.5. Po tym jak szef Xboxa oficjalnie wycofał się rakiem z równie poronionego pomysłu, japoński producent ma już ponoć ustaloną specyfikację ulepszonej konsoli (a przynajmniej tak twierdzi Giantbomb, na którą to stroną wszyscy się dzisiaj powołują). Generalnie wychodzi na to, że procesor główny i pamięć będą nieco szybsze, natomiast procesor graficzny będzie znacznie ulepszony (przez podwojenie ilości rdzeni i podkręcenie ich szybkości).

Taka konfiguracja znacznie wyprzedza ulepszenia jakie zyskiwały do tej pory konsole w wersjach slim. Po co taki skok wydajności? Ano kolejne, wyciekłe rewelacje dają odpowiedź: od jesieni gry na PS4 będą robione w dwóch wersjach (wypuszczanych dla niepoznaki na jednym nośniku): na dotychczasowy model konsoli, oraz w wersji ulepszonej o lepszą grafikę (czy wręcz nowe ficzersy). Tutaj już robi się bardzo, ale to bardzo nieciekawie.


Kto skorzysta na takim rozdrobnieniu?

Gracze? Nie. Gracze są wkurwieni, że zaraz po wydaniu kasy na nową konsolę będą posiadaczami sprzętu z definicji starszego i gorszego. Kupowali sprzęt na lata a tu się okazuje, że kupili gorszego peceta i przez te lata będą grać na gorszych detalach niż ci, którzy wstrzymali się zakupem konsoli kilka (-naście, -dziesiąt) miesięcy.

Deweloperzy? Nie. Teraz robienie gier na konsole obecnej generacji nie będzie oznaczało robienia osobnej wersji na PS4 i osobnej na Xbox One. Teraz będą trzy wersje, z których dwie będą musiały być ze sobą kompatybilne. Dopiero 2-3 lata po premierze sprzętu ukazują się gry, które wykorzystują jego możliwości, a tu już ukazuje się sprzęt jeszcze nowszy? Wyjdzie na to, że wersje gier na starsze (bądź nowsze) PS4 będą konwersjami z nowszej (bądź bądź starszej) platformy. Konwersje mają to do siebie, że zwykle nie są tak udane jak oryginały i do tego w tym wypadku te oryginały również nie będą tak dopracowane jak by były, gdyby platforma była całkowicie zamknięta.

Sony? Nie. Przecież nie zarobią większej ilości pieniędzy na "ulepszonych" grach, a tylko komplikują życie sobie i innym.


Shuhei Yoshida przyznał kiedyś, że nie rozumie sukcesu PS4. Jeśli przecieki są prawdziwe, to faktycznie nie rozumie. Totalnie i to w sposób dosłowny. Innego wytłumaczenia nie ma. To nawet nie jest poziom zdesperowanego Microsoftu, o którym pisałem kilka tygodni temu.

Mogę sobie wyobrazić spotkanie zarządu Sony, na którym dano projektowi zielone światło: jeden niezorientowany pierdziel powiedział, że muszą być konkurencyjni wobec Nintendo wydającego ulepszonego 3DSa, drugi mu przytakną, bo sam dopiero co kupił iPhone'a 6s, a jeszcze trzeci cośtam burkną że jego wnuczek jest graczem i zamiast grać na konsoli to niedawno ulepszył swojego gejming riga.

W końcu już od dwóch dekad wiadomo, że przyszłość grania to pecety albo urządzenia mobilne i konsole muszą z nimi konkurować, w dodatku przy użyciu tych samych metod. To była oczywiście ironia bo każda kolejna generacja udowadnia, że takie twierdzenie jest chuja warte. Najwidoczniej jednak zawierzanie dogmatom zwyczajnie musi ugryźć niektórych w dupę i to nie raz.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz