piątek, 13 lutego 2015

Top 7 fpsów dla dwojga

Badania przeprowadzone przez amerykańskich naukowców wykazały, że gracze również łączą się w pary. Gra we dwoje? Oczywiście! Jednak niestety, nawet wówczas zarysowują się różnice między płciami, które rzutują na to w co, i jak, się gra. Zwykle jest to tak, że kobieta gra w Simsy, tudzież jakieś fejsbukowe pierdoły, a do grania w strzelanki trzeba ją jednak nieco... przyuczyć.

Po pierwsze z kobietą trzeba grać siedząc obok niej - dokładnie tak, jak ogląda się z nią filmy. Ten aspekt fizycznej obecności jest dla płci przeciwnej (do naszej) bardzo ważny. Stąd też w fpsy trzeba grać na konsoli w trybie dzielonego ekranu. Kobieta to nie kumpel (przynajmniej niezupełnie) i jakieś opcje a'la lan-party zupełnie się nie sprawdzą. Dla kobiety to dzielenie wspólnych momentów jest dużo ważniejsze niż właściwa gra.

Po drugie gry muszą być ciekawe dla obojga, aby na dłuższą metę żadna ze stron nie czuła się, jak podczas odpierdalania pańszczyzny. Słyszałem dużo argumentów, czemu fpsy są rozrywką typowo męską (że niby przemoc i spluwy to męska rzecz, albo że kobiecy mózg nie radzi sobie wystarczająco z abstrakcyjną, trójwymiarową przestrzenią, aby skutecznie grać z punktu widzenia pierwszej osoby...) jednak doświadczenie pokazuje, że to totalny bulszit!

Kobiety jak najbardziej nadają się do grania w strzelanki, tylko że trzeba znaleźć odpowiednie tytuły. To, co z pozoru wydaje się być idealne dla dwojga, w praktyce może nie zdać egzaminu. Takie gry jak Gears of War czy Army of Two niby są robione pod kooperację dwuosobową, ale ze zdziwieniem odkryłem, że kobiety w ogóle nie dbają o historyjki oparte na męskiej przyjaźni, a wcielenie się w półtonową kupę mięśni i stali (hello Marcus...) jest dla nich czymś równie odpychającym, co dla prawdziwego mężczyzny granie w Simsy.

Z kolei w takie Resistance 3 bardzo dobrze gra się z kolegą, ale oldskulowy tryb oparty na apteczkach powoduje w grze z kobietą niepotrzebne ciśnienie. Co również ciekawe, historia mężczyzny oddzielonego od rodziny i walczącego o przetrwanie całego gatunku w ogóle kobiet nie rusza... Generalnie baby wzruszają się zupełnie innymi rzeczami, więc poszukiwanie gier których historia złapie za serce oboje jest pomysłem z gruntu poronionym (trochę jak z filmami, gdzie kobiety upatrują w chujowych romansidłach i musicalach znamion sztuki wysokiej, zaś mężczyźni wzruszają się filmami wojennymi a podniecają niemieckim porno).

Należy również pamiętać, że z założenia kobiety nie są głupsze od nas (a przynajmniej nie powinniśmy się z takimi wiązać). Jeśli zapodamy coś zbyt prostego, to zanudzą się być może równie szybko co my sami. Ważniejsze jest, aby w miarę szybko kobietę zaangażować w grę. Tutaj niestety objawia się inna cecha kobiet - podobnie jak różni są mężczyźni, różne są też kobiety. Jeśli kobieta nie jest w stanie pograć w coś przez godzinkę, to znaczy że trzeba dać sobie spokój z danym tytułem.

A teraz zapodam kilka tytułów które jak najbardziej powinny się sprawdzić we wspólne, wciąż jeszcze długie, wieczory (im dalej, tym wyższa szkoła jazdy, ale i największa satysfakcja):

Left 4 Dead (na Xbox 360)


Gra może odepchnąć niewygodną (na obecne czasy) kontrolą, a na dłuższą metę monotonią, jednak nic tak nie cementuje związku jak wspólne strzelanie do zombiaków. Jeśli jednak L4D okaże się zbyt nieprzystępne...


Call of Duty (konkretnie tryb Zombies na wszystkich konsolach)


Tutaj mamy prucie do zombiaków w wydaniu przystępnym. Jest szybko, sprawnie, w miarę taktycznie i może nieco bezsensownie (w sensie, że prędzej czy później umrzemy - ważne że wspólnie ;)). Dla początkujących par kilka rundek będzie w sam raz do ogarnięcia tematu fpsów i przejścia do czegoś bardziej zaawansowanego (a może nawet do wspólnego strzelania po sieci).


Far Cry 3 (na Playstation 3 oraz Xbox 360)


Mało kto pamięta, że Far Cry 3 poza sandboxowym trybem dla pojedynczego gracza, posiada również oddzielny, całkiem nieźle zrealizowany tryb współpracy. Mamy tu inny scenariusz, z innymi bohaterami, w innych lokacjach i jest to tryb naprawdę wymagający. Przebijanie się przez kolejne lokacje potrafi dać w kość nawet doświadczonym graczom.

Co jednak ciekawe, (przynajmniej mojej) kobiecie się spodobało! Nie wiem czy to urok tropikalnej wyspy, czy może wymuszenie solidnej współpracy pobudziło jakieś ośrodki w mózgu, ale powiedziałbym, że pod koniec ostatniej misji, nasz związek był mocniejszy niż na samym początku ;). Poza tym twórcy tak zaprojektowali misje, że kiedy walka o przeżycie zaczyna nużyć, wrzucone są relaksujące etapy z jazdą na quadach czy skuterach wodnych.


Rage (na Playstation 3 i Xbox 360)


Podobnie jak w przypadku Far Cry 3, tak i w Rage została stworzona osobny tryb z osobnymi misjami zaprojektowanymi specjalnie po współpracę. Mamy tu bardziej do czynienia z arcade'ówką w stylu Zombies/L4D - pary (bo właśnie pod kątem par zrobiony został ten tryb) zaliczają kolejne misje, które przeważnie sprowadzają się do odpierania kolejnych fal mutantów, tudzież przebijania się przez zastępy wrogich żołnierzy.

Choć klimat gry wydaje się być niepoważny (taki Mad Max na wesoło), to jednak przebijanie się przez kolejne miejscówki nie raz (i nie dwa) będzie wymagać ustalania taktyki. Akurat na tyle, aby kobiety nie wystraszyć, a obojgu dać odpowiednią dozę satysfakcji po zaliczeniu misji.


F.3.A.R. (na Playstation 3 i Xbox 360)


Trzecia część F.E.A.R.a stoi w cieniu swoich poprzedniczek (głównie pierwszej, najbardziej klimatycznej i kultowej części). Twórcy (mało znane Day 1 Studios - ostatnio wykupione przez twórców World of Tanks) wiedzieli że nie przebiją dzieła swoich kolegów z Monolith i nawet nie podejmowali tematu straszenia gracza długowłosymi dziewczynkami.

Akcja F.E.A.R. 3 (stylizowanego na "F. trzy. A. R.") rozgrywa się w bardzo popieprzonym świecie, który jest w prostej linii następstwem wydarzeń z jedynki (i dwójki). Jest to świat, gdzie parapsychiczne demony szlajają się po ulicach, a duchy martwych dziewczynek są zapładniane przez żołnierzy z oddziałów specjalnych (taki niewinny spoilerek, ale jeśli ktoś nie ukończył F.E.A.R. 2 to i tak zostanie mu wszystko wyłożone wraz z przechodzeniem trzeciej części).

Jednocześnie ten świat jest tylko tłem do wprowadzenia trybu współpracy dla dwóch graczy - będącego kwintesencją tej gry. Gracze wcielają się w dwóch braci - synów Almy. Granie jako pierwszy z nich niewiele różni się od grania w typowe shootery militarne (może za wyjątkiem zdolności do spowalniania czasu). Drugi ma za to kupę paranormalnych zdolności (w końcu jest duchem...), jednak żeby nie czuł się pokrzywdzony brakiem broni palnej, w każdej chwili może przejąć władzę nad ciałem któregoś z przeciwników (i grać z jego perspektywy).

To właśnie współpraca oparta na wymianie zdolności (np. jeden gracz spowolni czas, a drugi w tym momencie uniesie telekinezą przeciwnika znad zasłony) nadaje grze rumieńców, a ciężki, paranormalny klimat można dodać jako bonus. Wrażenia lepsze niż ze wspólnego oglądania jakiegoś popieprzonego horroru.


Bordelands 2 (tudzież inna część - na Playstation 3 oraz Xbox 360, a niedługo na konsole nowej generacji)


Gdyby Diablo 3 było fpsem, to na pewno znalazło by się na tej liście. Jednak nie trzeba się zbytnio naginać, bo przecież mamy Borderlands!

W związku wypełnionym graniem w arcade'ówki prędzej czy później wkrada się rutyna, a wtedy warto poświęcić dłuższą chwilę na odwiedzenie świata Pandory. Na pewno gra wymaga dużo czasu do ogarnięcia i jeśli wejdzie się w nią bezpośrednio po czymś wyżej wspomnianym, to przez pierwsze kilkadziesiąt minut rozgrywka będzie stała pod znakiem "co? gdzie? jak?". Trzeba przez tą fazę przejść.

Najgorzej gdy kobieta nie ma w ogóle zadatków na nerda, wówczas przez te kilkadziesiąt minut samouczka (w sumie po prostu "uczka", bo interfejs i rozwijanie postaci trzeba jednak ogarnąć samemu) może nas po prostu znienawidzić... Jednak na dłuższą metę rozwijanie postaci - jej przebieranie i dozbrajanie okazuje się być tak samo wciągające dla płci przeciwnej, co "naszej". Levelowanie i wspólne polowanie na loota to zajęcia które po prostu wciągają jak czarna dziura, a jeśli już dać się wciągać, to nie samemu.


Halo (w sumie dowolna część, na wszystkie Xboxy)


Seria Halo jest idealnym rozwiązaniem dla par chcących wspólnie postrzelać. Niezależnie od części, czy trybu, mamy do czynienia z solidnie wykonanym shooterem w uniwersum tak przebogatym (a jednocześnie spójnym - gdzie każdy szczegół z każdej gry/komiksu/książki/filmu musi pasować do ogólnie przyjętego kanonu), że pary nerdów nie opuszczą go przez lata.

Chcemy z kobietą przeżyć fantastyczną przygodę w różnych zakątkach galaktyki? No to zaliczamy kolejne (bardzo różnorodne) misje. Chcemy niezobowiązująco postrzelać do ludzi online? No to przyłączamy się do bitwy 8 na 8, gdzie na dużych mapach możemy sobie pojeździć quadami i polatać jakimiś kosmicznymi wynalazkami. A może czujemy się na siłach aby powalczyć w drużynach 4 na 4? Dla najbardziej hardkorowych par istnieje tryb 2 na 2, gdzie mogą pokazać online'owym cwaniaczkom potęgę ich związku.

Nie ma innych gier, gdzie jest taka różnorodność i gdzie tak dużo rzeczy jest zrobionych dobrze. W domach szczęśliwych, grających par zwyczajnie musi znajdować się Xbox.


W sumie jest siedem fpsów, jednak dodam jeszcze jeden bonusik, który, choć nie jest strzelanką, powinien zostać wypróbowany:

Portal 2 (na Playstation 3 oraz Xbox 360)


Doświadczenie pokazuje, że na dłuższą metę sprawdzają się gry angażujące, które nie zawsze są najłatwiejsze przy pierwszym kontakcie. Teoretycznie tryb kooperacji w Portal 2 powinien się sprawdzić.

Tylko jedna sprawa: czy twoja kobieta ma problemy z parkowaniem tudzież wyjeżdżaniem tyłem? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zamiast radosnego pokonywania kolejnych pomieszczeń czekać was będzie droga przez mękę.

Z drugiej strony, jeśli trafimy na kobietę ogarniającą abstrakcyjne przestrzenie (a założenia Portala się na tym opierają), to tryb kooperacji z drugiej części da nam podwójną radość. Zagadki są odpowiednio stopniowane, a drobiazgi, takie jak wskaźniki przedmiotów, dodatkowo ułatwiają komunikację (i synchronizację wspólnego myślenia).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz