wtorek, 2 września 2014

Kanapowy coop w Diablo 3 i jeden straszny trailer

Lato powoli zmienia nam się w jesień, czyli że trzeba się zacząć rozglądać za grami, które najlepiej spełnią się w roli wieczornego, rodzinnego czasoumilacza. Takie gry powinny być na tyle rozbudowane, aby dało się na nie poświęcić dziesiątki i setki godzin, a przy tym (o ile ktoś nie jest aspołecznym nołlajfem) zabawę można dzielić z rodziną i przyjaciółmi. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. "Normalne" strzelanki zorientowane na kooperację, takie jak L4D czy Gears of War starczają zwykle na kilka (może ewentualnie kilkanaście) wieczorów. Strzelanki online, takie jak Call of Duty czy Halo starczają na dłużej, ale czasem chciałoby się z dziewczyną/żoną/bratem/siostrą/ojcem/dzieckiem/sąsiadem/kumplem porobić co innego, niż wciąż się napierdalać z jakimiś randomami. Zwyczajnie potrafi być to stresujące i to w chwili, gdy po całym dniu pracy chcemy się wspólnie zrelaksować.


No więc co można robić poza wspólnym strzelaniem do randomów? Ot, chociażby wspólnie eksplorować światy, zdobywać nowe umiejętności dla swoich ludzików i generalnie napieprzać hordy komputerowych (a więc z definicji łatwiejszych do napieprzania) przeciwników. Lada dzień odbędzie się premiera Destiny, ale już teraz można założyć, że gra będzie chujowa (przynajmniej na początku - bo już teraz twórcy zapowiadają, że będą grę twardo wspierać i rozbudowywać po premierze). Za nieco ponad miesiąc będzie też Borderlands: The Pre Sequel, ale jako dumny posiadacz konsoli nowej generacji, tę premierę pozwolę sobie olać. Nie to żebym twierdził, że nowe Borderlands będzie słabe, jednak brak wersji na PS4/XBone daje do myślenia (konkretnie: pewnie zaraz zapowiedzą nextgenowe remake'i całej trylogii, ze wszystkimi dlc i generalnie wszystkim tym, co normalnie powoduje bezsilną złość tych, którzy do tej pory wydali morze pieniędzy na lastgenowe edycje).


Ale w sumie, po co ograniczać się do gier pierwszoosobowo-strzelanych? Wszak już teraz mamy Diablo 3 w wersji na konsole nowej generacji! Jakby komuś ten tytuł kojarzył się ze znerdziałym do granic możliwości, pecetowym klik-klik-klik, to wspomnę, że korzeni Diabla należy szukać gdzie indziej. W roku 1985 na automaty wrzutowe pojawił się tytuł Gauntlet (dając początek całej serii), który dawał czterem graczom (jednocześnie) możliwość wcielenia się w bohaterów fantasy i oczyszczania kolejnych poziomów z hord komputerowych niemilców. I choć twórcy Diablo przyznają się raczej do innego źródła inspiracji (konkretnie do Telengrada z 1982 roku), to jednak ciężko odrzucić tutaj wpływ Gauntleta na rozwój erpegowych hack'n'slashów.


Diablo 3 na konsolach przynosi nam właśnie ten prosty, arcade'owy gameplay, jednak wsparty prawdziwie erpegową głębią nabijania kolejnych poziomów, wynajdywania coraz to nowych przedmiotów i zdobywaniem coraz to nowych umiejętności. Innymi słowy, wykonując totalnie relaksujące czynności (czyli siekanie/spalanie/mrożenie etc. kolejnych hord wrogów) mamy jednocześnie wrażenie udziału w czymś znaczącym. Do tego kombinacje wynikające z kolejnych przedmiotów/zdolności etc dają niemal nieograniczone pokłady gry.


Nawet jeśli ktoś zjadł zęby na Diablo 3 w wydaniu pecetowym, to i tak warto sięgnąć po wersje konsolowe. Właśnie wtedy możemy bezpośrednio dzielić grę z kumplami, grając we czterech na jednej konsoli/telewizorze, co właściwie jest kwintesencją tego, jak powinno się w to grać (dodatkowo, w przeciwieństwie do fpsów, nie ma chyba nikogo zdrowego na umyśle który twierdzi że w hack'n'slashe gra się wygodniej na myszce i klawiaturze, niż na padzie). Co więcej, powiedzmy że kolega grał na Xbox  360, a my mamy PS4 - wówczas kolega może do nas wpaść i zaimportować postać, którą do tej pory rozwijał na starszej konsoli. Tak jest! Działa to nie tylko w obrębie PSN/XBL! Co prawda system nie uwzględnia importu postaci z nowszych konsol na starsze (np. gdy kolega wraca do domu i chce zachować te levele i przedmioty, które z nami zdobył), jak również zupełnie pomija pecety, jednak granie w Diablo nigdy jeszcze nie było tak prospołeczne (tym bardziej że zaimplementowano masę pozytywnych zmian, które ułatwiają dzielenie się przedmiotami, jak i granie postaciom na różnych poziomach).


Dodatkowo w wersji na PS4 i XBone mamy full hd i stałe 60klatek, przez co dużo łatwiej idzie się połapać (w porównaniu do wersji z PS3/360) co się właściwie dzieje na ekranie, gdy czterech magów/szamanów zacznie puszczać te swoje czary-mary na tłum wrogów. Normalnie można uznać że właśnie Diablo 3 w wydaniu na PS4 i XBone jest prawdziwą, doskonałą formą w jakiej należy ten tytuł grać. Gdybym robił recenzję to dałbym pewnie coś koło 9/10.


Poza tym, jeśli ktoś ma PS4, to niech natychmiast ściągnie (jest za darmo w sekcji z demami) coś takiego:


Normalnie napisałbym że im mniej wiadomo o tej grze (w sumie autorzy nazywają to "playable trailer" - stąd też skrót P.T.), tym lepiej, ale w sumie każdy zainteresowany wie już, że jest to zapowiedź nowego Silent Hilla (dosłownie "Silent Hills" - liczba mnoga). O ile w horrory prowadzone z trzeciej osoby ciężko jest mi się wczuć, o tyle tutaj (wszystko ukazane z pierwszej osoby!) muszę dawkować granie, bo zwyczajnie się boję (chociażby mimowolnego popuszczenia w gacie). Gra (czy też dopiero reklama gry) łamie wszelkie konsolowe schematy (np. nie da się jej po prostu zacząć od początku - trzeba wykasować sejwy z dysku twardego PS4) i przez to uczucie niepewności jest bardzo mocne gdy...

...nic już nie napiszę... albo napiszę że jak coś, to można robić zbliżenie obrazu przez wciśnięcie prawej gały...

...boję się nawet o tym myśleć...

...chyba odpalę to Diablo 3 i trochę zleweluję mojego szamana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz