wtorek, 26 sierpnia 2014

Krótka piłka: The Darkness 2


W roku 2004 na konsolę Xbox (mówimy o pierwszym X-klocu) wyszła zajebista gra, będąca prequelem do filmowej sagi (może dużo powiedziane, do tej pory ukazały się raptem trzy filmy kinowe) o niejakim Riddicku. W roku 2007 ci sami twórcy (czyli szwedzkie Starbreeze, którego byli pracownicy stworzyli opisywanego niedawno Wolfensteina) uraczyli graczy luźną adaptacją komiksu "The Darkness", opowiadającego losy młodego gangstera posiadającego dar panowania (chociaż na dłuższą metę sprawą dyskusyjną jest, kto tu panuje nad kim...) nad demonicznym bytem znanym po prostu jako Ciemność. Zarówno gry o Riddicku jak i The Darkness z 2007 roku zasługują na dłuższe posiedzenie, jednak dzisiaj zajmiemy się produkcją stosunkowo świeżą (bo z początku 2012 roku).


The Darkness 2 zrobione zostało przez legendarne studio Digital Exteremes (m.in. współtwórców Unreala). Niby jest to bezpośrednia kontynuacja dzieła Starbreeze, jednak poza tytułem, historią i ogólnymi założeniami (czyli strzelania i rozrywania z punktu widzenia głównego bohatera), jest to jednak inna gra. Już sama zmiana stylu graficznego z realistycznego na "kreskówkowy" cel shading (efekt znany chociażby z serii Borderlands) świadczy, że twórcy chcieli zrobić grę "po swojemu", na świeżo - bez oglądania się na przeszłość. W takim też kontekście należy The Darkness 2 rozpatrywać - samodzielnej produkcji, posiadającej własne zalety (i wady). Pozwolę sobie o lekki SPOILER względem gry z 2007 roku (jeśli ktoś planuje sięgnąć po tą produkcję - a warto, niech przeskoczy do następnego akapitu): dziewczyna głównego bohatera ginie w części pierwszej.


Fakt o którym wspomniałem w spoilerze łatwo może zostać wydedukowany przez średnio rozgarniętą małpę już po kilkunastu minutach grania w The Darkness 2, a jakby ktoś jeszcze miał jakieś wątpliwości, to twórcy przygotowali intro, bezlitośnie spoilujące wydarzenia z jedynki i pozwalające od razu wejść w część drugą. No więc mamy tutaj ostro pojechaną, ale zgrabną opowieść przekładającej się na bardzo spójną, choć krótką, grę przeznaczoną dla pojedynczego gracza (chyba że ktoś znajdzie znajomych do kooperacji online - chociaż i tak kampania pozostanie daniem głównym, jak i generalnie powodem do sięgnięcia po grę). Jeśli ktoś lubi mroczne klimaty z jakimiś kultystami czy mitologicznymi artefaktami, a do tego przesadzoną, komiksową, przemoc, to nie może lepiej trafić.


Pokrótce można The Darkness 2 określić jako fpsa z rozbudowanymi elementami rpg. Główny bohater może używać broni (palnej) jedno- bądź dwuręcznej, przy równoczesnym posiadaniu mocy Ciemności - dwóch demonicznych mord szczerzących się znad jego ramion, a pozwalający, dosłownie, rozrywać przeciwników na strzępy i zjadać ich serca (co pozwala zdobywać "esencję", która z kolei jest potrzebna do  odblokowywania zdolności na drzewku rozwoju). Diablo skrzyżowane z fpsem? Może nie do końca (bo na to miano zasługuje raczej dużo bardziej pod tym kątem rozbudowane Borderlands), ale mniej więcej o to w tej grze chodzi: przechodzi się misje, robi rozpierduchę, zbiera znajdźki i ulepsza postać. No i przeżywa historię Jackiego Estacado - młodego szefa nowojorskiej mafii, z bardzo nietypowymi jak na swoje stanowisko, problemami.


Skala gry na pewno nie jest wybitna (wspomniane Diablo czy Borderlands kładą ją pod tym względem na łopatki), ale w swojej małej, zwięzłej formule, sprawdza się wybornie. Samo szukanie mitologicznych artefaktów (barwnie i obrazowo opisywanych przez naszego szalonego pomocnika) jest wystarczająco satysfakcjonujące, aby poświęcić mu parę godzin. Poza tym sama walka jest stosunkowo przyjemna, a mieszanie na przemian strzelania i Ciemności pozwala na zagrania, których nie doświadczymy w jakiejkolwiek innej grze. Biorąc pod uwagę, że przecenione pudełka z grą stoją na półce/leżą w koszu w każdym, większym sklepie, to sądzę że stopień dopracowania produkcji może niektórych zaskoczyć.


Tak więc:
+ Ciekawa, posiadająca zwroty akcji, historia...
+ ...zdająca się być tylko wycinkiem bardzo bogatego, pokręconego uniwersum.
+ Satysfakcjonująca rozgrywka, gdzie drobne smaczki (jak wyrwanie komuś kręgosłupa przez odbyt...) przeplatają się z ciągłym rozwijaniem własnej postaci.
- Jak na grę zorientowaną na tryb kampanii to strasznie krótkie.

W skali od 1 do 10, gdzie 5 to przeciętność, wychodzi 7. W sumie, patrząc na oceny które zwykłem wystawiać, to jest to standard (wszak gier słabych unikam, a na przeciętne nie mam czasu). Biorąc pod uwagę cenę i dostępność, warto poświęć grze weekend bądź dwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz