środa, 10 grudnia 2014

Czemu Japończycy nie jarają się fpsami?

Parę dni temu ujawniona została kolejna postać w Tekkenie 7. Jakby ktoś nie wiedział, to wygląda tak:


Dramat. Infantylna, przejebanie "japońska" postać kobieca obdarzona zestawem ciosów podejrzanie podobnym do co bardziej maszerskich zagrań postaci z poprzednich części serii. "Zachodni" fani serii słusznie wyrazili niezadowolenie, bo serwując coś takiego, twórcy ewidentnie uważają ich za intelektualnych niedorozwojów. Katsuhiro Harada (główny twórca Tekkena) zdał się obrazić za (słuszne) słowa krytyki i napisał że postać nie ukaże się w Ameryce. Niestety, europejscy gracze wciąż będą narażeni na styczność z tym czymś, gdy młodsza siostra/dziewczyna (chociaż ten przypadek tyczyłby głównie pedofilów) dorwie do rąk pada.

No ale... Czemu tak jest? Świat staje się tą "globalną wioską" a pomimo tego rozstrzał między "japońszczyzną" a "zachodem" tylko się zwiększa. W latach 80-tych zarówno w Japonii, jak i w Ameryce i Europie grało się w Maria. W latach 90-tych niezależnie od odcienia skóry czy kształtu oczu gracze na całym świecie jarali się seriami Street Fighter, Tekken czy nawet Final Fantasy. Co prawda już wówczas zarysowywała się granica, bo ponoć dla "przeciętnego japońskiego gracza" (w cudzysłowie, bo takowych w życiu spotkałem może trzech, więc ciężko się szerzej wypowiadać) fpsy były durne... Ale generalnie wydawało się że gracze we wszystkich rejonach świata raczej się ujednolicą. Pierwszą osobą, która przeszła Turoka używając wyłącznie noża, był Japończyk (inna sprawa że gracze z Europy czy Ameryki raczej rzadko wpadają na podobne pomysły)!

Jeszcze 10 lat temu spora cześć potężnych, growych marek, sprzedających się w Europie i Ameryce to były gry japońskie. W czasach Playstation 2 Capcom czy Konami śmiało rywalizowało swoimi grami z EA czy Ubisoftem. Co się stało?

Można powiedzieć, że "zachodni" gracze zwyczajnie wyrośli z japońskich gier, tak jak wyrasta się z bójek na szkolnym boisku (w sumie ciekawe czy gdyby Lucky Chloe pojawiła się w Tekkenie gdzieś w tym czasie co kangur czy panda, to wzbudziłaby podobny niesmak). Heteroseksualnym 30-kilku latkom coraz ciężej się wcielać w "biszonenów", a cała ta "japońskość" straciła swój egzotyczny urok... ale w sumie sprawa sięga głębiej. Czytałem gdzieś dość rozbudowaną analizę (ciężko mi teraz znaleźć źródło, więc nie przytoczę), że kultura japońska jest dalsza od "naszej" niż się nam wydaje. "Myśmy" dorośli w kulturze broni palnej, "oni" dorośli w kulcie miecza. "Nasi" dziadkowie strzelali do siebie z pistoletów i karabinów maszynowych, "ich" dziadkowie zakładali na broń bagnety (będące namiastką samurajskiego miecza) i z okrzykiem "BANZAI!" ruszali w samobójcze (gdyż Amerykanie, podobnie jak Europejczycy nie pierdolili się i odpowiadali z użyciem broni palnej) szarże.

Broń palna w Azji wschodniej nie zdążyła się nawet przeszczepić, bo lokalne rządy przy pierwszej okazji rozbroiły społeczeństwa (a to na skutek nacisku USA, a to z powodu bycia komunistycznym reżimem), zanim te przywykły do strzelania. Nawet rządzeni przez socjalistów Polacy (którzy to podlegają w tym względzie surowszym prawom niż reszta Europejczyków - zresztą również rządzonych przez socjalistów) mają łatwiejszy dostęp do broni niż pan Tanaka czy pani Wang.

Ma to bezpośrednie przełożenie na to, w co ludzie grają. W Ameryce i Europie strzela się ludzi/kosmitów online i offline. W Japonii (jak i całym regionie) napieprza się mieczem we wszelkiego rodzaju jrpegach i mmo. Kojarzycie całe to pierdolenie, że teraz to już jest ostatnia generacja konsol i w przyszłości gracze będą używali wyłącznie urządzeń mobilnych? Otóż faktycznie, w wielu azjatyckich krajach tak się właśnie dzieje. Konsole (nawet Sony) sprzedają się coraz gorzej i generalnie ciężko oczekiwać odwrócenia tego trendu. Na takich smartfonach czy tabletach w erpegi gra się równie wygodnie co na konsolach, a że te urządzenia ma już dosłownie każdy w Azji wschodniej...

A u nas? Fpsy trzymają się mocno, podobnie jak i nowe konsole (nawet "przegrany" Xbox One ostatecznie sprzedaje się lepiej niż poprzednik w tym samym czasie). Tak długo, jak nie uda się przenieść sensownie mechaniki strzelania z broni palnej na ekrany dotykowe (a nie uda się), pady są bezpieczne (bo nie oszukujmy się - obecnie tylko mały procent ludzi gra w fpsy za pomocą mychy).

No chyba że "zachodnia" kultura zmieni się totalnie i broń palna straci na znaczeniu w świadomości masowej, co spowoduje spadek zainteresowania strzelankami w ogóle. Miejmy nadzieję że do tego jednak nie dojdzie, bo wówczas...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz